Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży byliśmy z mężem bardzo szczęśliwi. Nasze starsze dzieci były dumne, że będą mieć młodszego braciszka. Ciąża przebiegała prawidłowo. Nikoś dobrze się rozwijał, czekaliśmy z utęsknieniem i ogromnym spokojem na naszego maluszka. Przez myśli mi nawet nie przeszło, że coś może nie tak się potoczyć. Poród poprzez cesarskie cięcie odbył się w 31 tygodniu ciąży, czyli od początku nasz syn był małym wojownikiem jeśli chodzi o jego życie. Podczas porodu doszło do krwotoku i odklejenia się łożyska. Nikoś się dusił a mi podano narkozę.
Po dwóch dniach dopiero doszłam do siebie, nie wiedziałam co z moim synkiem. Nie wiedziałam dokładnie kiedy się urodził i czy w ogóle żyje. Błagałam, płakałam żeby udzielono mi informacji. Usłyszałam, że synek urodził się w zamartwicy. Nie oddychał, nie ruszał się, jego serduszko nie biło. Punktacja w skali Apgar wynosiła zero. Lekarze z uporem i determinacją walczyli o jego życie i udało się. Przez kolejne dwa miesiące walczył na intensywnej terapii o swoje życie w samotności. Pandemia spowodowała, że nie mogłam wejść na intensywną terapię, nie mogłam być przy moim dziecku, nie mogłam go przytulić. Serce mi pękało, bezsilność odbierała wszystko, tygodnie te były największym koszmarem i jedną wielką niewiadomą. Jedyne co miałam to wysyłane zdjęcia syna raz w tygodniu przez personel medyczny.
Niedotlenienie podczas porodu spowodowało uszkodzenie mózgu Nikosia. Potwierdzona leukomalacja okołokomorowa, padaczka, wzmożone napięcie mięśniowe, które jest barierą w kolejnych etapach rozwoju ruchowego. Mimo walki o jego życie przez lekarzy nie dawano mu żadnych szans. Przekonywano mnie, że cudów nie ma i to się nie uda. Całą rodziną wierzyliśmy w to, że cuda się zdarzają i że to jest ten moment w naszym życiu na cud. Wiedzieliśmy od początku, że nasz synek jest wyjątkowy, że jest małym wojownikiem, który od początku się nie poddaje i chce walczyć dalej. Wiemy, że jego zdrowie jest jedną wielką niewiadomą.
W tym momencie nie wiemy czy będzie chodził, mówił, rozumiał cokolwiek ale wiemy jedno zrobimy wszystko aby mu pomóc. Zrobimy wszystko aby dostał szansę i nadzieję na to. Ciężka i regularna rehabilitacja jest bardzo potrzebna Nikosiowi aby mógł się rozwijać i robić postępy rozwojowe. Rehabilitanci, fizjoterapeuci, lekarze to już nasza rodzina. Codziennie spędzają czas z naszym synem i pomagają mu w tej walce. Zaangażowanie i praca tych ludzi jest ogromna, efekty choć małe są widoczne i to daje nam dalszą nadzieję.
Niestety,
koszty ponoszone na leczenie syna są ogromne, bardzo przekraczają nasz budżet
domowy, bo przecież w domu mamy jeszcze na utrzymaniu dwójkę dzieci, które
również potrzebują naszego wsparcia i miłości i o których również nie możemy
zapominać w tym wszystkim.
Z całego serca zwracamy się z prośbą o wsparcie dla Nikosia.
Pomóżcie nam proszę w walce o lepsze jutro dla naszego syna.
Pomóżcie nam sprawić aby nasz syn tak bardzo nie cierpiał.
Dziękuję z całego serca.
Pomóc chłopcu możesz dokonując wpłaty na konto :